Legenda chłopca z fontanny Drukuj

 Czy Manneken pis z Brukseli to kopia siusiającego chłopca z bytomskiej fontanny? Zdaniem Ryszarda Szczygła to tylko taka legenda powtarzana przez bytomian. Bo figurkę odsłonięto ku czci znanego noblisty.

 

Ponoć na początku ubiegłego wieku w Odrze podczas ciężkiej pracy utonął chłopiec, syn bytomskiego rybaka. Zrozpaczeni rodzice postanowili upamiętnić te tragiczne wydarzenie. Na fontannie w rynku postawili figurkę z brązu. Czy to prawda? Nie wiem. A bo to mało legend krąży - drapie się po głowie mieszkaniec Bytomia Odrzańskiego. Niektórzy twierdzą, że sławny Manneken pis, siusiający chłopiec, symbol Brukseli to kopia bytomskiej figury.

 

Pasjonat historii regionalnej Ryszard Szczygieł jest innego zdania. Na podstawie starych dokumentów i zdjęć doszedł do wniosku, że siusiający chłopiec nie ma nic wspólnego z legendami. Figurę wykonaną z brązu odsłonięto w 21 sierpnia 1910 roku ku czci znanego niemieckiego noblisty Roberta Kocha, który wynalazł szczepionkę przeciwko gruźlicy. Jemu też poświęcono nazwę ulicy - opowiada pan Ryszard. Prawdopodobnie jednym z fundatorów figurki był sam Koch lub firma, której był udziałowcem. Z tyłu fontanny jeszcze po drugiej wojnie światowej był umieszczony napis: "Koch, 1910". Metalowa tabliczka zginęła.Okazuje się również, że fontanna powstała na przełomie XVII-XVIII służyła do pojenia koni... Rynek był takim ścisłym centrum miasta, gdzie przejeżdżały dyliżanse pocztowe, tu odbywały się miejskie targi, najważniejsze spotkania.Brukselski Manneken pis powstał pierwotnie z kamienia w XV wieku. Potem został skradziony. Ostatecznie w 1619 figurę wykonał z brązu flamandzki rzeźbiarz barokowy Jerôme Duquesnoy. Nie może być zatem żadnego związku pomiędzy dwiema figurami - rozwiewa wątpliwości R. Szczygieł.Legenda ubarwia naszą lokalną historię. Dlatego często przyjezdnym z przymrużeniem oka opowiadamy turystom. Każde miasto ma swoje tajemnice, nie do końca wyjaśnione - mówi Jacek Sauter, burmistrz Bytomia Odrzańskiego. Np. brukselska legenda mówi, że w XIV wieku miasto było oblegane. Najeźdźcy chcąc zdobyć miasto zaplanowali, iż podłożą materiały wybuchowe w murach miasta i dostaną się łatwo do środka. Jednak mały chłopiec imieniem Juliaanske, szpiegując agresorów, odkrył miejsce, gdzie zaraz miał nastąpić wybuch. Widząc co się dzieje, oddał mocz na palący się lont. I tym uratował miasto.

Rafał Stasiński

Tygodnik Krąg