- Moja teściowa od początku należy do miejscowego klubu Złotej Jesieni. Płaci składki, uczestniczy w spotkaniach. Zapisała się na wyjazd, a później została wyrzucona z listy ze względu na podeszły wiek – denerwuje się Marzena Kursa Teściowa pani Marzeny ma ponad 80 lat. Jedną z ważniejszych rzeczy w jej życiu to przynależność do Klubu Złotej Jesieni w Bytomiu Odrzańskim. Uczestniczy w spotkaniach i ważnych wydarzeniach w życiu Klubu. Kiedy są wycieczki, cieszy się na nie i jak tylko może, bierze w nich udział. Tak miało być i tym razem. Miało być, ale nie było.
- We wrześniu moja teściowa zapisała się na wyjazd w góry, który zaplanowano na październik. Na liście była jedną z pierwszych chętnych osób, które się wpisały – opowiada pani Marzena, której teściowa zaproponowała wspólny wyjazd. M. Kursa nie jest członkiem Klubu, ale w przypadku wolnych miejsc bliscy mogą jechać do towarzystwa i do pomocy osobie starszej. Zapadła decyzja, że pojadą obie. - Któregoś dnia teściowa wpada do domu roztrzęsiona, zapłakana. Nie wiedziałam, co się stało, bo to zwykle bardzo spokojna osoba – relacjonuje M. Kursa - Opowiedziała, że została wykreślona z wycieczki, a szefowa Złotej Jesieni miała to argumentować starością – dziwi się pani Marzena. Co śmieszniejsze, ona nie została wyeliminowana z uczestnictwa w wycieczce, choć był to de facto wyjazd dla członków Klubu, którzy czynnie uczestniczą w życiu klubu i płacą składki. Helena Ogrodniczuk, szefowa Złotej Jesieni, odbija piłeczkę. Potwierdza, że teściowej pani Marzeny nie chciała zabrać na wycieczkę, ale tłumaczy to złym stanem zdrowia ponad 80-letniej członkini Złotej Jesieni. - Jak byliśmy rok temu w Uniejowie na Wodach Termalnych, to raz mi upadła i uderzyła głową o podłogę. Innego razu jak wchodziliśmy na Kamieńczyk, to własnych plecach musiałam tą panią wciągać na górę, bo nie miała siły wejść. Mam na to świadków. Dlatego tym razem, z racji tego że jedziemy do Kudowy i Polanicy Zdrój, a więc także w góry, mówiłam do niej: „Helena, nie dasz rady”. Grzecznie przekonywałam ją, że to może być dla niej za ciężki wyjazd, że pojedzie następnym razem, ale ona się na mnie zdenerwowała i dlatego zrobiła się z tego taka awantura – tłumaczy swoje stanowisko szefowa Złotej Jesieni. Dodaje, że na wycieczkę na którą członkowie Złotej Jesieni jadą w najbliższą sobotę, mogła zabrać tylko 28 osób. - Nie dość, że miała jechać pani Helena i dla opieki jej synowa, to jeszcze pani Helena chciała wpisać syna, o ile dostałby wolne, czyli chcieli pojechać w trójkę. Na to nie mogłam pozwolić, bo liczba miejsc jest ograniczona. Od razu na zebraniu, kiedy robiłam listę wpisało się 21 osób, a nie było wszystkich członków, dlatego nie mogłam rezerwować miejsc dla osób, które są z zewnątrz – twierdzi H. Ogrodniczuk. - Przecież ja byłam zapisana tylko dlatego, żeby teściowej było przyjemnie i lżej, a przede wszystkim ze względu na wciąż wolne miejsca. Jeśli zabrakło miejsc to mnie powinni wykreślić – denerwuje się pani Marzena. - A nie starszą kobietę i w dodatku tak jej ubliżyć od starych wyzwać. Musiałam dawać jej leki, żeby się uspokoiła. Teściowa stale płakała, że tak ją potraktowano. Masa osób jeździ na takie wycieczki, i to nie członków, a wyrzucili osobę, dla której takie instytucje jak Złota Jesień powinny istnieć – komentuje M. Kursa. Dodaje, że teraz jeszcze teściowa jest uważana za osobę panikującą i generującą problem, a dla szefowej Złotej Jesieni nic się nie stało. Według M. Kursy nie tak powinny działać takie kluby, a szacunek dla starszych powinien być wpisany w ich działalność. Monika Owczarek
Tygodnik Krąg
|