Zamiast długich przemówień i sztampowego przecinania wstęgi nowe sztuczne boisko przy dużej    szkole otwarto na sportowo. A najpierw wejście do kompleksu, zamurowane pod osłoną nocy, rozbito... piłkami.  Bytomski Orlik to nie pierwsze, i nie ostatnie, boisko ze sztuczną murawą w regionie, budowane w ramach rządowego programu. Tak jak inne, było uroczyście otwierane, ale za to w wyjątkowy sposób.

- Staraliśmy się nie robić typowej „pompy”, tylko otworzyć obiekt na sportowo i z dobrą zabawą. Stąd nie było typowego przecinania wstęgi – mówi wicedyrektorka Zespołu Szkół w Bytomiu Odrzańskim Marta Sowula. Zamiast tego, boisko otwarto, rozbijając mur, którym ktoś „zamurował” główne wejście, korzystając z osłony nocy. Oczywiście mur był symboliczny, bo wykonany z papieru. Rozbicie, jakżeby inaczej, nastąpiło przy pomocy piłek. W mur – zupełnie jak czasami nasza narodowa reprezentacja piłkarska – strzelali przedstawiciel uczniów Tomasz Wróbel, burmistrz Jacek Sauter i przewodniczący rady miejskiej Andrzej Chmielewski. To, czego im się nie udało osiągnąć, dokończyli uczniowie wyposażeni w kaski do unihokeja, którzy do reszty rozwalili mur.
Kiedy już ściana runęł, była krótka część oficjalna, podczas której pięć osób, przedstawicieli firm, które wybudowały Orlika, dostało dyplomy, pamiątkowe zdjęcia boiska i tytuł przyjaciela szkoły. Później były rozgrywki sportowe, ale też nietypowe. To była swego survivalowa piłka nożna. Drużyny, w tym gronie także oficjele, ubrały się w uprząż alpinistyczną i tak razem spięci (dosłownie, nie w przenośni), musieli trafić w malutkie bramki od unihokeja. Potem były też konkurencje sportowo-zręcznościowe, a na koniec boiskiem rządziły już tylko dzieciaki.

Tygodnik Krag

Krzysztof Koziołek

Źródło: www.tygodnikkrag.pl