Policjanci, strażacy i żołnierze z wykrywaczami metali przeczesywali teren po starej żwirowni koło Bycza. To były kolejne poszukiwania Bożeny Marczykowskiej, która zaginęła dwa lata temu. - Będziemy zmieniać rejon, poszerzać krąg poszukiwań, ale na pewno pójdziemy za ciosem i nie odpuścimy – zapewnia rzecznik lubuskiej policji

Czwartkowe poszukiwania w Byczu to pokłosie odnalezienia w kwietniu w tamtym rejonie kości przez bytomskich strażaków. - Miała ok. 30, może 40 centymetrów, raczej stawialiśmy na to, że to nie jest kość zwierzęca – mówił wtedy na naszych łamach jeden z nich. Śledczy fakt jej obecności w Byczu powiązali z zaginięciem Bożeny Marczykowskiej, do jakiego doszło w październiku 2013 roku w okolicy ogródków działkowych w Bytomiu Odrzańskim. Według śledczych, którzy zlecili badania kryminalistyczne, ta kość może należeć do zaginionej, dlatego spenetrowana została tzw. stara żwirownia i okoliczny las. 
W akcji poszukiwawczej wzięło udział ok. 40 mundurowych, którzy przeczesywali teren wokół byłej żwirowni oraz cały zbiornik, który ma od dwóch do czterech metrów głębokości. W czwartek na miejscu byli policjanci z psami, w tym z wyszkolonym czworonogiem do poszukiwań podwodnych oraz żołnierze z wykrywaczami metalu.

- Sprawdzamy cały zbiornik, są m.in. panowie z echosondą. Będziemy też penetrować przyległe ugory, które otaczają to miejsce, wytypowane zresztą nieprzypadkowo. Wszystkie wskazania potwierdzają, że kobieta mogła tu zostać ukryta – mówił w trakcie poszukiwań Sławomir Konieczny, rzecznik prasowy Komendy Wojewódzkiej Policji w Gorzowie Wlkp. Kilkugodzinne poszukiwania nie przyniosły jednak efektu. 
- Każda czynność powoduje, że mamy jeden etap zamknięty, idziemy dalej. To odnalezienie kości nie było przypadkowe, to może być istotny ślad, który pozwoli nam zawęzić obszar poszukiwań i jestem przekonany, że odkryjemy nowe fakty dotyczące tej sprawy - mówi S. Konieczny. Zapewnia, że poszukiwania w rejonie Bycza będą kontynuowane. 
- W tej chwili już nikt nie oszukuje nikogo twierdząc, że będziemy poszukiwali kobiety żyjącej. Nastawiamy się na to, że doszło do jakiejś sytuacji dynamicznej, do jakiegoś nieszczęścia i będziemy chcieli tę wersję sprawdzać aż do skutku. Będziemy zmieniać rejon, poszerzać krąg poszukiwań, ale na pewno pójdziemy za ciosem i będziemy ten rejon penetrować dalej. Odnalezienie ciała jest teraz najistotniejszą sprawą, która temu śledztwu może nadać nowy bieg – opowiada S. Konieczny.
Zaginięcie B. Marczykowskiej to jedna z najgłośniejszych spraw ostatnich kilku lat, do rozwiązania której wciąż dalej niż bliżej. Co prawda śledczy w całej sprawie zatrzymali podejrzanego mieszkańca Bytomia Odrz. i znajomego zaginionej, ale ze względu na brak dowodów musieli go wypuścić, choć kilka poszlak wskazywało na to, że za zaginięciem bytomianki stoi właśnie on. Nagrał go m.in. miejski monitoring, gdy kierował się w stronę Odry. Mało tego, kiedy zaginęła kobieta, jego telefon był wyłączony na ok. 5, 6 godzin, co oznaczałoby, że jeśli faktycznie stoi za jej śmiercią, zwłoki nie są ukryte daleko od Bytomia Odrzańskiego. Dodatkowo, kiedy policjanci weszli do niego na przeszukanie, mieszkanie miał wysprzątane na „tip top”. Do tego miał wyprane wszystkie ubrania. Z braku twardych dowodów świadczących, że ma związek ze sprawą, mężczyzna został zwolniony do domu. 
W ostatnich miesiącach  w sprawie co rusz pojawiały się liczne spekulacje. Bytomianki kilkukrotnie szukali policjanci, strażacy, znajomi, a przede wszystkim zrozpaczona rodzina, która w ub. roku poprosiła o pomoc jasnowidza i ten wskazał wówczas nowy trop. Jego zdaniem ciało może znajdować się w pasie bunkrów poniemieckich i schronów, które są w linii Odry od Tarnowa Byckiego w kierunku Nowej Soli. Te poszukiwania także zakończyły się fiaskiem. 
Kolejne najpewniej już wkrótce.
Mariusz Pojnar